„Przegapiłem spłatę zadłużenia na karcie kredytowej o kilka godzin, ale gdy się zorientowałem, od razu (z samego rana) przelałem pieniądze. Mam jednak duży żal do obsługi Raiffeisen Banku za brak upomnień, choćby w postaci sms-a, że nie wspomnę już o liście czy telefonie od konsultanta. Automat o północy zauważył brak środków, pomnożył saldo x 0,02 i zarobił dla banku 52,21 zł. Wiem, że nie zapłaciłem w terminie (tylko kilka godzin po!), a w regulaminie wyraźnie jest napisane, że opłata wynosi 2%, ale nie więcej niż 100 zł.
Zobacz opinie o Raiffeisen w Twoim mieście!
Jednak uważam, że tak wysoka opłata bez chociażby cienia upomnienia klienta o zbliżającym się terminie spłaty, jest horrendalna. Bank narzuca warunki, a klient musi je respektować i płacić, pomimo tego, że taka klauzula jest w polskim prawie niedozwolona. Część banków pod naciskiem UOKiK odeszła już od sztywnej opłaty za nieterminową spłatę i przekształciła regulaminy w taki sposób, aby kara była równie wysoka, ale uzależniona od monitów i upomnień.”- żali się Robert.
Obecnie Raiffeisen Bank wprowadził zmiany i dodał do swojej oferty monitorowanie zadłużenia. Klient ponosi za tę usługę koszty, gdy przekroczy termin spłaty, w pierwszym, trzecim, piątym, siódmym i dziewiątym tygodniu zadłużenia. Każdorazowo trzeba zapłacić 35 złotych.
Robert miał pecha, bo załapał się jeszcze na starą klauzule, ale czy na pewno nowa klauzula rozwiązuje problem?
Podobny problem spotkał Marka w banku City Handlowy. Spłacił on zadłużenie ostatniego dnia, rano, a wieczorem odruchowo użył jeszcze raz karty. Oczywiście zadłużenie zostało naliczone za ten sam miesiąc i w ten sposób Marek stał się dłużnikiem. Nieświadome odsetki rosły do chwili przysłanego monitu listownego. Marek dopiero wtedy zorientował się o zaistniałym problemie, czyli po kilku dniach. Opłata za monit została już jednak nieodwołalnie pobrana, bo przecież przypomnienie nadeszło… po fakcie! Wniosek z tego taki, że klauzula dotycząca monitorowania też nie chroni przed karą.
Stare zasady czy nowe – zawsze znajdzie się bank, który będzie chciał słono ukarać, nawet solidnego klienta, za nie odnotowaną spłatę kredytu. Bez względu czy to ratę zadłużenia karty, kredytu hipotecznego, czy jeszcze innej pożyczki… Banki muszą jakoś zarabiać, a czyhanie na zapominalskich jest podstawą – w końcu wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Zasady używania karty są jasne, a że dopiero po złamaniu ich przez klienta, zaczyna on myśleć nad ich zasadnością… to jest inna sprawa.
Cóż, banki mają alibi (podpisana przez klienta umowa), a klienci mają prawo do oburzania się.
Naszym zdaniem banki powinny powiadamiać klientów o nadchodzącym terminie spłaty zadłużenia na karcie kredytowej, np. smsem. Na pewno rozwiązanie technologiczne tego problemu nie jest skomplikowane. Wiele firm stosuje takie ułatwienia, chociażby operatorzy sieci komórkowych czy platformy telewizji cyfrowej.
Podziel się swoją opinią na temat instytucji finansowych.
AlertFinansowy.pl