Alert Finansowy

Od stycznia bieżącego roku kolejowi przewoźnicy mieli za ponad dwugodzinne opóźnienie pociągu zwracać połowę ceny biletu. Tak miało być, ale nasi parlamentarzyści postanowili ulitować się nad PKP i odroczyli czas wejścia w życie tego unijnego przepisu do czerwca 2011 r. Pełnią swoich praw pasażerowie cieszyli się niespełna miesiąc – w grudniu 2009 r. Obecnie znów to czy dostaniemy odszkodowanie czy nie, i jaką ono będzie miało formę zależy od dobrej woli przewoźnika.

Opóźnienia pociągów, szczególnie tej zimy są codziennością. Często dochodzą one do kilku godzin. Pasażerowie spóźniają się do pracy, na uczelnie, czy do rodziny. Niestety, ale od PKP możemy liczyć co najwyżej na kanapkę i kubek gorącej herbaty. Nasze koleje bardzo niechętnie dobrowolnie wypłacają odszkodowania pieniężne za opóźnienia i jeśli zamiast kolejowych wiktuałów wolimy twardą gotówkę musimy przygotować się na proces sadowy.

Jeszcze półtora roku

Decyzja posłów dała dodatkowy czas kolejarzom na przygotowanie się do wejścia w życie unijnego prawa. Przygotowania już powoli trwają. Przykładem tego jest prawdziwe novum na rynku polskich usług kolejarskich, czyli rekompensata za spóźnienie pociągu w formie bonu na zakup biletu na pociąg Intercity. To jednak nadal o wiele za mało. Szczególnie jeśli spojrzymy na to czego będziemy mogli się domagać od czerwca 2011 r. Wówczas w przypadku opóźnienia do 2 godzin pasażer dostanie zwrot 25 proc. ceny biletu. Powyżej 2 godzin będzie to zwrot 50 proc. ceny. Za zagubiona sztukę bagażu przewoźnik będzie nam musiał oddać do 1825 euro. Obecnie możemy ubiegać się o odszkodowanie, jeśli udowodnimy, że przez spóźnienie pociągu ponieśliśmy straty finansowe.

AlertFinansowy.pl