Ania opisała nam swój problem z pewnym serwisem internetowym, który chce od niej pieniędzy: “Jakiś czas temu zalogowałam się w serwisie pobieraczek.pl i od tego momentu zaczęły się moje problemy. Chciałam tylko zobaczyć jak to działa, bo reklamowali się, że można darmowo testować. Zalogowałam się do tego serwisu, niestety nie przeczytałam regulaminu, z resztą kto je w ogóle czyta?
Zobacz opinie o bankach w Twoim mieście!
Okazało się, że zgodziłam się w tym regulaminie, że po 10 darmowych dniach będę płaciła 7,90 zł miesięcznie za korzystanie z tego serwisu. Najgorsze jest to, że trzeba zapłacić za cały rok z góry! Chciałam tylko sprawdzić o co chodzi na tej stronie, nawet nic z niej nie ściągnęłam. I co ja mam teraz zrobić, bo przysłali mi z tego serwisu wezwanie do zapłaty i straszą mnie sądem?”
Wszystko wskazuje na to, że w tej sprawie masz nie 10 dni, a 3 miesiące na zerwanie tej umowy. Wynika to z ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów. Zacznijmy jednak od początku. Przed zawarciem umowy na odległość, a taką zawiera się właśnie przez internet, każdy powinien zostać poinformowany przez firmę o nazwie firmy, imieniu i nazwisku przedsiębiorcy, cenie jaka ma zapłacić za towar, usługę i zasadach na jakich ma ją zapłacić. Ważne jest również powiadomienie o koszcie, terminie i sposobie dostawy, miejscu i sposobie składania reklamacji, prawie do wypowiedzenia umowy i do odstąpienia od niej w ciągu 10 dni.
Jeśli nie dostałaś tych informacji na piśmie od firmy, która jest właścicielem tego portalu, to termin w którym możesz zrezygnować z jej usług jest automatycznie przedłużony do 3 miesięcy. Nie zapomnij, że nie musisz się przed nikim tłumaczyć z jakiego powodu rezygnujesz. Wystarczy, że wyślesz oświadczenie, najlepiej na piśmie i masz problem z głowy. Jeśli chcesz się zabezpieczyć i mieć pewność, że twoja rezygnacja dotrze do adresata, wyślij ją za potwierdzeniem odbioru. Czasami się zdarza, że w firmach internetowych “giną lub nie dochodzą” e-maile z oświadczeniami o rezygnacji, więc ten sposób da ci pewność, że przesyłka dotarła do celu.
Jest jeszcze jedna sprawa na którą warto zwrócić uwagę. Jeśli portal rzeczywiście oferuje darmowe usługi, za które jednak trzeba zapłacić, to nie tylko wprowadza w błąd, ale jest to też nieuczciwa praktyka. W takim przypadku można pozwać firmę do sądu i dochodzić swoich roszczeń np. naprawienia wyrządzonej szkody i unieważnienia umowy. Pamiętaj, że w przypadku sprawy sadowej, to na firmie spoczywa obowiązek udowodnienia, że udzieliła ci prawdziwych i wyczerpujących informacji na temat swojej usługi.
Aniu, niech ta niemiła sytuacja będzie dla Ciebie i dla innych internautów nauczką, że wszystkie umowy, które się zawiera trzeba najpierw uważnie przeczytać. Dziwi nas też, że firma, która jest właścicielem tego portalu w ten sposob kreuje swój wizerunek. Przecież to żaden problem dla dobra użytkowników wprowadzić np. zasadę blokady konta do czasu zapłacenia pieniędzy. Jeśli się ich nie zapłaci w ustalonym terminie, to umowa jest anulowana i nie można korzystać z portalu. Jest to eleganckie i znacznie lepsze rozwiązanie niż straszenie swoich klientów sądem.
Podziel się swoją opinią na temat instytucji finansowych.
AlertFinansowy.pl